Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Klub tetryka


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1012 odpowiedzi w tym temacie

#461 OFFLINE   Pisarz.......ewski Piotr

Pisarz.......ewski Piotr

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2662 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Piotr

Napisano 10 grudzień 2017 - 19:11

Skoro czas na "wspomnienia z wojska", to dorzucę kilka swoich. Jako pisarzowi pułkowemu, przysługiwało mi w teorii sporo luzu. Nie brałem udziału w normalnym życiu jednostki, ot, siedziałem w wydzielonej części kwatery dowódcy i pisałem po mapach. Gdy tylko pułkownik wychodził do domu, złaziła się cała kadra (zgodnie z szarżą, najpierw kapitanowie, później porucznicy, na samym końcu chorążowie), wszyscy chcieli, bym skopiował pytania egzaminacyjne z różnych testów. Co ja bym wtedy dał za ksero, czy zwykły prosty aparat cyfrowy! Choć wtedy oczywiście nawet takich słów nie znałem ;)

Najzabawniejszym momentem było, gdy pewien kapitan zrobił nam (całej jednostce) szkolenie polityczne. Usiadłem na samym środku, w pierwszym rzędzie krzeseł. Politruk zaczął swój wywód od słów:
"Jezus był postacią historyczną. Nie pamiętam dokładnie, kiedy żył, ale urodził się jakieś dwa i pół tysiąca lat temu"

W tym momencie spadłem z krzesła, chichocząc bez opamiętania i turlając się po podłodze :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:

Zostałem oczywiście wyproszony z sali, ale dzięki "znajomościom" z praktycznie całą kadrą, innych konsekwencji uniknąłem. Do dziś się zastanawiam, czy mu ktoś wytłumaczył, skąd wzięło się liczenie lat "przed naszą erą" i "nasza era". Czy może te pojęcia są dla niego zbyt abstrakcyjne i najzwyczajniej w świecie "tego nie ogarniał" :P

W tamtych czasach politrucy rozumem nie grzeszyli. :lol:

Ponieważ służyłem w WOPK to mieliśmy szkolenia z naciskiem na atak rakietowy NATO. Jeden politruk starał się nas przekonać jak wielkie zagrożenie stanowią pershingi .Przekonywał nas,  że do wojny nuklearnej może  dojść , przez zwykłą pomyłkę żołnierza :( .Bo można pomylić na radarze lecącego np. bociana z pershingiem i nieszczęście gotowe . Wtedy jeden z kolegów podniósł rękę , a po zezwoleniu zadał pytanie . Czy obywatel kapitan widział kiedyś bociana lecącego z prędkością 20 000 km/h ?. :D


Użytkownik pisarz edytował ten post 10 grudzień 2017 - 19:23

  • Jozi lubi to

#462 OFFLINE   sacha

sacha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1724 postów
  • LokalizacjaW-wa
  • Imię:Dariusz
  • Nazwisko:Krystosiak

Napisano 10 grudzień 2017 - 20:09

Wspomnienie wędkarskie z wojska właśnie. Służyłem w twierdzy Modlin czyli Narew pod nosem ale kto by mi pozwolił wędki mieć ? Jednak szef kompanii w stopniu starszego sierżanta miał ......... kochankę w Nowym Dworze. Związek z rybami ? Jasne że tak :P . Przynosił mi wędki, kazał iść łowić a sam wsiadał na motor i jechał do ND Maz. Raz łowiłem , raz nie ale kiedyś coś mu nie wyszło i zdecydował że na ryby to on mnie zabierze gdzieś na łąki za Kazuń, tam było jakieś jeziorko na łąkach z linami jak smoki w/g niego. Pojechaliśmy jego motorem, nazwy nie pamiętam Kobuz ? Dudek ? na kierownicy miał takie wysokie lusterka. Dojechaliśmy do łąk gdzie kazał mi zsiąść bo grząsko i targałem na piechotę graty a on jechał kilkanaście metrów z przodu. I w pewnym momencie .......... zniknął . Widziałem jak jedzie a chwilę później nie ma gościa :unsure: . Przechodzę kilkanaście metrów i padam na trawę ze śmiechu. Sierżanta widać od pasa w górę i dwa lusterka a cała reszta w wodzie jakiegoś rowu z wodą. Do Modlina pchałem motor bo się nie dał odpalić, i nic w tym dziwnego.


  • Rheinangler i Pisarz.......ewski Piotr lubią to

#463 OFFLINE   Pisarz.......ewski Piotr

Pisarz.......ewski Piotr

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2662 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Piotr

Napisano 10 grudzień 2017 - 20:16

Wspomnienie wędkarskie z wojska właśnie. Służyłem w twierdzy Modlin czyli Narew pod nosem ale kto by mi pozwolił wędki mieć ? Jednak szef kompanii w stopniu starszego sierżanta miał ......... kochankę w Nowym Dworze. Związek z rybami ? Jasne że tak :P . Przynosił mi wędki, kazał iść łowić a sam wsiadał na motor i jechał do ND Maz. Raz łowiłem , raz nie ale kiedyś coś mu nie wyszło i zdecydował że na ryby to on mnie zabierze gdzieś na łąki za Kazuń, tam było jakieś jeziorko na łąkach z linami jak smoki w/g niego. Pojechaliśmy jego motorem, nazwy nie pamiętam Kobuz ? Dudek ? na kierownicy miał takie wysokie lusterka. Dojechaliśmy do łąk gdzie kazał mi zsiąść bo grząsko i targałem na piechotę graty a on jechał kilkanaście metrów z przodu. I w pewnym momencie .......... zniknął . Widziałem jak jedzie a chwilę później nie ma gościa :unsure: . Przechodzę kilkanaście metrów i padam na trawę ze śmiechu. Sierżanta widać od pasa w górę i dwa lusterka a cała reszta w wodzie jakiegoś rowu z wodą. Do Modlina pchałem motor bo się nie dał odpalić, i nic w tym dziwnego.

Znam to jeziorko w łąkach . Ryby były jak smoki :)  , ale szło się do wody jak po łóżku wodnym. :(


  • Alexspin lubi to

#464 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 07 styczeń 2018 - 22:37

Gdy człowiek chciał się bawić "zabawkami", musiał wykazać się kreatywnością. Proca, lufka, pistolet miotającymi zagiętymi gwoździami... Czasem też udawało się namówić rodziców na zakup "prawdziwych" zabawek. Pistolet na kapiszony (w moich okolicach zwane korkami), samochodzik zdalnie (na kablu) sterowany, a największym moim marzeniem był prawdziwy łuk ze Składnicy Harcerskiej za 49 zł. Zbierałem na niego ponad rok. 

Złamał się pierwszego dnia po zakupie :doh:

 



#465 ONLINE   BOB

BOB

    SUM

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 10148 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Robert

Napisano 07 styczeń 2018 - 22:52

Widzę Januszu, że trauma pozostała do dzisiaj? ... złamany łuk :( .

Nawet prawie o tym film nakręcili ... "Złamana strzała" ;)


  • Alexspin lubi to

#466 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 07 styczeń 2018 - 23:05

To jednak nie to samo. Apacze łamali strzałę na znak zakończenia wojny. Złamana strzała jest symbolem pokoju.

Ja z kieszonkowego ciułałem ponad rok, by pobawić się pięć minut. W tej jednej chwili pękło coś więcej, niż kawałek drewna. Pękło serce dziecka, rozsypał się świat jego marzeń. Tato, który nie był zwolennikiem zabawek militarnych (odwrotnie niż ja, gdy byłem dzieckiem), by przykryć traumę straty, na następny dzień zabrał mnie na całodzienne wędkowanie. I tak zamiast łucznikiem, czy innym myśliwym, zostałem wędkarzem. 

Zamiast :D


  • Alexspin lubi to

#467 OFFLINE   Pisarz.......ewski Piotr

Pisarz.......ewski Piotr

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2662 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Piotr

Napisano 07 styczeń 2018 - 23:15

wspomnienia , czy tylko to nam zostało? :(  NIE!!! :)


  • woblery z Bielska i Alexspin lubią to

#468 OFFLINE   popper

popper

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9493 postów
  • LokalizacjaDolny Śląsk
  • Imię:Waldek

Napisano 08 styczeń 2018 - 19:25

Gdy człowiek chciał się bawić "zabawkami", musiał wykazać się kreatywnością. Proca, lufka, pistolet miotającymi zagiętymi gwoździami... Czasem też udawało się namówić rodziców na zakup "prawdziwych" zabawek. Pistolet na kapiszony (w moich okolicach zwane korkami), samochodzik zdalnie (na kablu) sterowany, a największym moim marzeniem był prawdziwy łuk ze Składnicy Harcerskiej za 49 zł. Zbierałem na niego ponad rok. 

Złamał się pierwszego dnia po zakupie :doh:

 

 

Były i kapiszony i korki. Kapiszony z taśmy i takie "confetti" Korki sprzedawanli w takich pudełeczkach z trocinami.

Wiem, że oskubywaliśmy czasami korek z korka i zawartością rzycaliśmy o beton/bruk. Strzelało.

 

Łuk  iałem oryginał. Nie złamałem ale zawsze hitem była guma "lotnicza". Teraz modelarska.

 

PS.

Przypomniałeś mi autko na kablu :lol:  :lol:  :lol: . 

Mój Wartburg miał układ sterowania  na kablu + kabel zasilający od układu sterowania  z taką malutką wtyczką, którą się wpinało do  płaskiego zasobnika baterii "płaskiej" (4,5V), która spoczywała w kieszeni portek.

Chciałem kiedyś, by autko pojeździło szybciej, bo bateria padała.

Podłączyłem tę wtyczkę do starego gniazda nadtynkowego, którego obudowa z eboniutu(?). miała już czas świetności za sobą.

Jakieś zwarcie.

Jak pizdnęło, jak gruchnęło, to ja się znalazłem pod przeciwną ścianą kuchni a Wartburg ...cóż, tylko swąd palonego tworzywa ;)


Użytkownik popper edytował ten post 08 styczeń 2018 - 19:35

  • woblery z Bielska i Alexspin lubią to

#469 ONLINE   Novis

Novis

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1743 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 08 styczeń 2018 - 19:29

Hm, pamiętam doskonale te czasy. Kramy z tymi kapiszonami, korkami i pistoletami do nich funkcjonowały przeważnie pod.... kościołami.


  • Pisarz.......ewski Piotr i Alexspin lubią to

#470 OFFLINE   bob74

bob74

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 918 postów
  • LokalizacjaAugustów/Warszawa
  • Imię:Robert
  • Nazwisko:Jatkowski

Napisano 08 styczeń 2018 - 20:02

...albo większe zjazdy straganiarzy na Zielone Świątki w Studziennicznej...



#471 OFFLINE   Alexspin

Alexspin

    No comment - subjective opinion only

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3696 postów
  • LokalizacjaŁódź (łowiska O/Sieradz, O/Piotrków).
  • Imię:Aleksander
  • Nazwisko:senatorskie

Napisano 09 styczeń 2018 - 05:51

Wywołujecie "duchy przeszłości". Aż łza się w oku kręci... :(

Pod koniec lat 50-tych mój chrzestny był na placówce w Londynie i na gwiazdkę dostałem wielkiego srebrnego Colta na kapiszony w skórzanej kaburze zawieszonej na wspaniałym pasie i Winchestera też kapiszonowego. Wszystko z aluminium i drewna, żadnego plastiku, obrotowy bębenek, kurki, dźwignia przeładowania, wyciory, wszystko działało jak w prawdziwym. Wówczas tego nie było nawet w komisach. Dla 10-letniego dzieciaka ciężkie to było jak cholera, ale byłem królem podwórka! ;)


Użytkownik Alexspin edytował ten post 09 styczeń 2018 - 05:55

  • popper, Jozi, Pisarz.......ewski Piotr i 1 inna osoba lubią to

#472 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 21 styczeń 2018 - 21:46

W dawnych czasach na lód wybierałem się z pierzchnią. Fajna sprawa, gdy lód niegruby. Opukiwanie lodu w czasie marszu daje pojęcie o jego mocy i jakoś tak bezpieczniej człowiek się czuł. Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku jednak nadszedł kres ery pierzchni i nastała nowa epoka - wierteł do lodu. Moje pierwsze to było wiertło łyżkowe, konstrukcja dziś też, tym razem słusznie - zapomniana. O ile normalne wiertło do lodu wycina przerębel tnąc cały lód w obrębie wiercenia, o tyle wiertło łyżkowe wycinało okrąg, pozostawiając lodowy rdzeń. Czego się jednak spodziewać, wiercąc dużą łyżką  :D Byłem dumnym posiadaczem "prawdziwego" wiertła, więc jako prowodyr zamieszania wybrałem się z całą ekipą na podlodowe łowy. Było nas siedmioro. Każdy jakąś tam wędkę w garść, spinning z pełnego włókna szklanego, teleskop, czy co tam kto miał, kilka blaszek "ruskich" ołowianek w pudełku i - na pociąg. Dojechaliśmy około dziesiątej. Piękna, słoneczna niedziela. Mrowie ludzi na lodzie, na opłacone w zeszłym roku karty można było wędkować do końca marca, więc ludziska korzystały z pogody i wędkarzy było więcej, niż dziś na zawodach. Nas, jak już wspomniałem, było siedmiu. A wiertło jedno... Lód nie był gruby, jednak dobrze trzeba było się nasapać, by wywiercić otwór. Stal, z której wykonane było narzędzie, słabo nadawała się do tego celu i podczas jednego wędkowania potrafiłem kilka razy ostrzyć łyżkę, ale co to za ostrzenie "z ręki" i nad wodą.. Szliśmy po lodzie, czasem wiercąc nowe dziury, częściej wypatrując porzucone, lub z zeszłego dnia. Te "wczorajsze" zdążyły pokryć się już cieniutką warstwą nowego lodu, ale pod naporem buta pojawiała się w nich woda i można było wędkować. Ale wiecie jak to jest - nowa dziura to na pewno większa szansa, bo ze starej pewnie wszystkie ryby już wyłowione  ;) Więc wiertło wędrowało z rąk do rąk. I za każdym razem "trochę" to trwało, nim w lodzie pojawiała się nowa dziura. Dudi stwierdził, że nie będzie czekał na swoją kolejkę i chodził od starej dziury, do starej dziury. Takiej kilkudniowej, z grubszą pokrywą nowego lodu. Bo wiecie, jak dziura przez kilka dni łowiona nie była, to pewnie ryby już zdążyły do niej napłynąć  B)

Dudi odszedł od naszej grupki na kilkadziesiąt metrów. Wiercąc nowy przerębel kątem oka widziałem, jak z uporem godnym lepszej sprawy tupie po lodzie. Długo. Uparcie. Najpierw jedną nogą. Później drugą. I tak na zmianę. Wreszcie podskoczył. Wysoko zadarł kolana, pod samą brodę. Tupnął obunóż i przebił warstwę lodu. A że dziura była spora, pierzchnią lub siekierą wyrąbana, to i zmieścił się w nią aż po pachy  :lol:   :lol:   :lol:

Tyle lat minęło, a wspomnienie Dudiego wystającego z przerębla nadal mnie śmieszy. Wtedy byłem wściekły, jednak po latach pamiętam to jako zabawną anegdotkę  :)



#473 OFFLINE   Jozi

Jozi

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9664 postów
  • LokalizacjaBieszczady
  • Imię:Józek

Napisano 22 styczeń 2018 - 12:01

Byłeś gość mając wiertło, siekierka to był hit, by łowić trzeba było trochę pokuć a zimy srogie były i lód tęgi :) .


  • Pisarz.......ewski Piotr, woblery z Bielska i chlodnica lubią to

#474 OFFLINE   sacha

sacha

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1724 postów
  • LokalizacjaW-wa
  • Imię:Dariusz
  • Nazwisko:Krystosiak

Napisano 22 styczeń 2018 - 19:18

Wiem, że oskubywaliśmy czasami korek z korka i zawartością rzycaliśmy o beton/bruk. Strzelało.

Skubany korek czasami wybuchał co parzyło palce i paznokcie :rolleyes: bolało . 


  • Jozi, Pisarz.......ewski Piotr i woblery z Bielska lubią to

#475 OFFLINE   woblery z Bielska

woblery z Bielska

    Jak coś cię przerasta - dorośnij:)

  • Moderatorzy
  • 6867 postów
  • LokalizacjaBielsko
  • Imię:Janusz

Napisano 06 luty 2018 - 17:37

Jako że wielu z Was nie śledzi mojego wątku autorskiego, a przygoda jak raz pasuje do tego wątku, pozwolę sobie na małą autoreklamę.

Dwuczęściowa opowieść (prawie) tetryka, która może i Wam się spodoba B)

 

http://jerkbait.pl/t...lska/?p=2322100

http://jerkbait.pl/t...lska/?p=2323148


  • Gromadzki i Alexspin lubią to

#476 ONLINE   Novis

Novis

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1743 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 07 luty 2018 - 20:16

Tak se pomyślałem, wpadnę do Klubu i rozruszam dorosłych chłopaków. Najlepszego:


  • popper i Pisarz.......ewski Piotr lubią to

#477 OFFLINE   Janusz Wałaszewski

Janusz Wałaszewski

    Zaawansowany

  • Zbanowani
  • PipPipPip
  • 4473 postów
  • LokalizacjaGrzybowo - Kołobrzeg

Napisano 07 luty 2018 - 20:50

Na rozruszanie chłopaków, moja propozycja  ;)

 


  • woblery z Bielska i Alexspin lubią to

#478 ONLINE   Novis

Novis

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1743 postów
  • LokalizacjaŁódź
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Nowicki

Napisano 07 luty 2018 - 21:06

A jak nie zasną :(  :D



#479 ONLINE   BOB

BOB

    SUM

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 10148 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Robert

Napisano 07 luty 2018 - 21:14

Puść sobie coś Beaty Kozidrak ;)


  • R0BERT i Alexspin lubią to

#480 OFFLINE   Fishnen

Fishnen

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 270 postów

Napisano 09 luty 2018 - 21:20






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych